blog




  • Watch Online / «O wschodzie księżyca” Tatyana Turinskaya: pobierz fb2, czytaj online



    O książce: 2012 / - Cóż, dobry wieczór! Serce Marina zaczęło często bić, a potem nagle zamarło. Palce jej drżały i wydawało się, że słuchawka pozostanie w jej dłoni na zawsze. Język nie był posłuszny. „Witam!” Cóż, dobry wieczór! — rozmówca był oburzony. Głos był wymagający, bezczelny, a nawet trochę oburzony. O tak, zawsze to mówił, zawsze się w ten sposób witał, pewien, że jego telefon z pewnością zostanie przyjęty. Co więcej, w jego głosie zawsze można było wyczuć nutę protekcjonalności, jak gdyby samym faktem dzwonienia wyświadczył jej niesamowitą usługę. „Witam” – kontynuowała rozmówczyni. „Nie rozumiem, będą ze mną rozmawiać, czy nie ma nikogo w domu?” „Możliwa jest inna opcja” – Marina w końcu ożyła. „Ktoś jest w domu, ale uparcie nie chce z tobą rozmawiać”. „Ok, przestań” – odpowiedział rozmówca. Jego głos złagodniał, zadowolony, że w końcu otrzymał odpowiedź. Cóż, jeśli nie okazali radości, cóż, w zasadzie tak się dzieje. „Zadzwoniłam zgodnie z obietnicą.” „To prawda” – Marina powiedziała sarkastycznie. - Przecież zadzwonił! Pomyśl tylko, po jakichś sześciu latach, a on wciąż dzwonił: „Och, OK, dlaczego marudzisz!” Cóż, byłam zajęta, wiesz, jestem zajętą ​​osobą. – Więc idź robić swoje – zauważyła sucho Marina. - Ale ja mam swoje sprawy, swoje plany. I nie ma w nich miejsca dla ciebie. Wszystkiego najlepszego. Słuchawka odłożyła słuchawkę, a Marina nie mogła się uspokoić. Oparła się o ścianę, serce biło jej tak mocno, że wydawało się, że klatka piersiowa nie jest w stanie go utrzymać i zaraz wystartuje. Z jakiegoś powodu moje nogi drżały ze słabości, a zdradzieckie łzy natychmiast napłynęły mi do oczu. Nie, nie możesz płakać, nie możesz! Obiecała sobie tysiąc razy, że o nim zapomni. Dlaczego, dlaczego, gdy tylko naprawdę zbliży się do całkowitego zapomnienia, on natychmiast się pojawia?! Telefon znów zapiszczał. Marina próbowała zignorować jego irytującą melodię, ale on ciągle woła i woła: „Marinka, gdzie jesteś?”. Odbierz wreszcie telefon, wiesz, ciężko mi wstać” – dobiegł z sypialni głos niezadowolonej matki. Po odczekaniu kolejnych nieznośnie długich sekund Marina w końcu odebrała połączenie. „Wiesz, jak bardzo nienawidzę to, kiedy się rozłączysz!” Jaka bezczelność? Gdzie się wychowałeś?! - Czego potrzebujesz? – zapytała Marina celowo niegrzecznie. „Jeśli się rozłączę, oznacza to, że nie mam najmniejszej ochoty z tobą rozmawiać”. Nie ma sensu dzwonić. Idź na spacer, Wasya, a słuchawka wróciła na swoje miejsce. Nie było jasne, co się dzieje w mojej duszy. Z jednej strony serce kategorycznie nie chciało się uspokoić i nadal chciało latać. Z drugiej strony gdzieś w żołądku zrodził się gniew, zatruwając całe ciało trucizną nienawiści. Kim on jest i za co się uważa?! Czy on naprawdę myślał, że po prostu zadzwoni, powie kilka słów, a ona znów rzuci mu się w ramiona?! Cóż, nie, nie będziesz czekać, moja droga! Od tego czasu zbyt wiele się zmieniło, a co najważniejsze, zmieniła się sama Marina. Niestety, sześć lat nie minęło bez śladu. Przeklęty telefon zadzwonił ponownie. Chciałem roztrzaskać go o podłogę, ale szare, małe, jeziorne oczka spoglądały pytająco w pobliżu. I przed nimi, przed tymi powściągliwie ciekawskimi oczami, chciałem się ukryć, uciec, żeby tylko oni, te małe oczka, o nic nie pytali, nie zadali tego bardzo strasznego pytania, na które Marina czekała każdego dnia przez pięć lat Kiedy telefon zapiszczał już siedem razy, a matka ponownie zagroziła, że ​​wstanie z łóżka, Arishka nie mogła tego znieść: „Mamo, dlaczego nie odbierzesz telefonu?” Czy jest tam zły facet, Panie, dlaczego ona jest taka rozsądna? Kto jej powiedział o złym wujku? Dlaczego patrzy na matkę, jakby prześwietlała jej duszę promieniami rentgenowskimi?! O nie, Marina wytrzyma wszystko, tylko nie to spojrzenie, które wymaga natychmiastowej reakcji. Czego jeszcze nie rozumiesz? W jakim innym języku mam ci powiedzieć, że twoje telefony nie są tu mile widziane?! Co jeszcze chcesz ode mnie usłyszeć?! Jego głos, początkowo wymagający i bezczelny, nagle zmienił się, w…